sobota, 21 czerwca 2014

Nature Republic Natural Soft Ice Apple Mint Cream

Ostatnim rzutem na taśmę, czyli kilka chwil przed wykończeniem słoiczka, szybka notka o jednym z lepszych kremów jakie ostatnio zagościły na mojej półce. A mowa o Natural Soft Ice Apple Mint Cream firmy Nature Republic. Firmę lubię, w ofercie ma dobrej jakości kosmetyki, z mocną nutką naturalnych składników w rozsądnej cenie :)


W skład serii ICE wchodzą dwie linie: apple mint (dla cery suchej-normalnej) oraz green tea (dla cery mieszanej-tłustej). Pierwszy ma konsystencję galaretki (jelly-type), drugi - sorbetu (biały wodnisty żel). Firma z tego co wiem nie wyprodukowała żadnych dodatkowych kosmetyków w ramach tej serii.


Według producenta: Galaretowata struktura kremu pozwala na natychmiastową penetrację składników w głąb skóry, zapewniając nawilżenie oraz kojąco-chłodzący efekt. Dzięki zawartości mięty zmęczona skóra jest nawilżona i odświeżona. Zawiera czystą "wodę lodowcową" (glacier water - ?) bogatą w minerały i aktywny tlen. Poza miętą okrągłolistną dodatkowo wzbogacona jest ekstraktami z cytryny, trawy cytrynowej, poziomki czilijskiej, grejpfruta, limonki, pomarańczy i czereśni.

Skład: Water, Alcohol Denat, Butylene Glycol, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, PEG-240/HDI Copolymer Bis-Decyltetradeceth-20 Ether, Fragaria Chiloensis Fruit Extract, Mentha Rotundifolia Leaf Extract (1,000ppm), Citrus Aurantifolia Peel Extract, Cymbopogon Schoenanthus Extract, Citrus limon, Citrus Paradisi Fruit Extract, Citrus Aurantifolia Fruit Extract, Citrus Aurantium Dulcis Fruit Extract, Actinidia Chinensis Fruit Extract, Prunus Avium Fruit Extract, Glacier Water, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Acrylates / C10-30 alkyl acrylate crosspolymer, Tromethamine, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, Fragance.

Pojemność: 90 ml
Cena: 10.05 USD (~32 zł bez przesyłki)


Krem rzeczywiście ma konsystencję żelu - takiej mega gęstej galaretki. Bez szpatułki ciężko się do niego dostać - niestety producent nie dostarcza takowej w zestawie. Dodatkowo miewa tendencję do spadania z palców (no dosłownie jak galaretka - kruszy się), dlatego najpierw rozprowadzam go między palcami i szybciutko pac pac na twarz :-)


Uwaga - krem należy przechowywać w lodówce, aby wzmocnić efekty soothing i cooling (z boku naklejony jest biały patch, który pokazuje, gdy temperatura kremu jest odpowiednio niska - powinien pojawić się wówczas niebieski obrazek termometru). Pudełko jest plastikowe (co miło przekłada się na cenę przesyłki), codziennie stosowany starczył mi na prawie 3 miesiące.


Zapach - dziwny. Dla mnie pierwszym wrażeniem było "żel do układania włosów" :-) Nie czuję tu ani mięty, ani cytrusów. Przy nałożeniu rewelacyjnie chłodzi skórę, wchłania się ekspresowo i pozostawia na skórze wrażenie delikatnego filtru (lekko klejącego, ale minimalnie). U mnie ułatwia on rozprowadzanie BBków, skóra jest gładka. Może dawać wrażenie ściągnięcia, co mi akurat pasuje. Mimo iż wersja niebieska przeznaczona jest do cery normalnej/suchej, bez problemu radzi sobie z moją mieszaną mocno wysuszoną. Do wieczora zapominam o wysuszonych skórkach.


Podsumowując - jestem wielce zadowolona z tego kremu i zakupię w najbliższym czasie kolejne opakowanie - idealnie na lato i rozgrzaną skórę. Niestety producent już nie produkuje tych kremów, więc podejrzewam, iż będzie to moje ostatnie pudełko, jakie będę miała przyjemność stosować :(
Czytaj...

sobota, 1 marca 2014

MIZON Apple Smoothie Peeling Gel

Czasy stosowania peelingów mechanicznych na twarz mam już dawno za sobą, bo choć sprawdzały się dobrze na mojej młodej wówczas i odpornej jeszcze cerze, to dziś nie ryzykuję już podrażnień i niemiłych niespodzianek. Wybieram raczej delikatne złuszczanie - czyli peelingi enzymatyczne. Takim właśnie jest jabłkowy Apple Smoothie Peeling Gel koreańskiej firmy MIZON.


Jest to peeling enzymatyczny typu "gommage", czyli jeden z delikatniejszych, którego działanie polega na odpowiednio dobranych enzymach, które delikatnie złuszczają i rozpuszczają martwy naskórek. Substancją aktywną w tego typu wyciągi z owoców (np. z ananasa). Różnice między zwykłym peelingiem enzymatycznym a tym typu gommage:
- gommage jest delikatniejszy, więc efekty są mniej widoczne po jednorazowym zastosowaniu, jednak regularność stosowania skutkuje wyrównaniem kolorytu skóry, rozjaśnieniem przebarwień, dotlenieniem skóry i jej dotlenieniem;
- gommage nakładamy na twarz i po chwili masując "rolujemy" złuszczony martwy naskórek, ewentualnie przemywamy twarz letnią wodą (podczas gdy peelingi stricte enzymatyczne musimy zmyć po zakończeniu działania);
- gommage możemy stosować nawet do cery bardzo wrażliwej.


Według producenta: peeling ten minimalizuje podrażnienia skóry oraz wygładza ją. Usuwa martwy naskórek i nadmiar sebum.Peeling typu gommage, zawiera naturalną celulozę oraz ekstrakt z jabłek. Skóra po użyciu peelingu jest gładsza, rozjaśniona i nawilżona. Efekt peelingujący produkt zawdzięcza zawartości kwasów AHA, pochodzące z ekstraktów z jabłka, papai, pomarańczy, cytryny i trzciny cukrowej. Nawilżenie daje kwas hialuronowy.

Skład: Aqua, Cellulose, Butylene Glycol, Propylene Glycol, Alcohol, Pyrus Malus (Apple) Extract, Polysorbate 20, Carbomer, Triethanolamine, Glycolic Acid, Sodium Hyaluronate, Sclerotium Gum, Caprica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Gypsophilia Paniculate Root Extract, Vaccinium Myrtillus Fruit/ Leaf Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Methyl Paraben, Propyl Paraben, Fragrance.

Zawartość: 120 ml
Cena: 11.80 USD (~37 zł bez przesyłki)


Peeling zapakowany jest w wygodną tubę z miękkiego tworzywa sztucznego - rozwiązanie proste i praktyczne. Tuba stoi na zakrętce, dzięki czemu zawsze łatwo się z niej korzysta, bez konieczności wstrząsania czy rozcinania opakowania. Jeśli chodzi o wydajność - oczywiście zależy od częstotliwości stosowania - ja jestem bardzo zadowolona. Peeling stosowałam mniej więcej raz w tygodniu przez co najmniej 3 miesiące.


Konsystencja kosmetyku jest kremowo-żelowa, o lekko chemicznie jabłkowym zapachu (moim zdaniem niezbyt intensywnym i znikającym w trakcie aplikacji). Stosowanie jest dziecinnie proste - żel nie spływa z dłoni i twarzy - bez problemu można go rozprowadzić na twarzy. Od razu po nałożeniu żel staje się lekko grudkowaty i momentalnie zaczyna się lekko zbrylać.


Stosowanie: produkt nakładamy na suchą skórę, wcześniej oczyszczoną. Pozostawiamy nałożony żel na ok. 1 minutę, następnie masujemy przez 1-2 minuty aż do pojawienia się zrolowanych "grudek" zawierający złuszczony martwy naskórek i sebum. Na koniec zmywamy twarz letnią wodą. Oczywiście należy omijać wrażliwe okolice twarzy :-)


Peeling ten jest dla mnie idealny - nie podrażnia, stosowanie jest szybkie i proste. Skóra po kuracji jest gładsza, jaśniejsza, oczyszczona ale bez ściągnięcia. Na długotrwałe efekty musiałam poczekać około miesiąca, jednak regularne stosowanie znacznie ułatwiło mi utrzymanie mojej skóry w ryzach. Dodatkowym plusem jest fakt, że po peelingu nie miewam nieznośnych łuszczących się skórek, do których mam tendencje.

Od strony składu cieszy mnie duża ilość ekstraktów i naturalnych kwasów AHA. Za taką cenę to idealny dla mnie wybór i właśnie zamawiam kolejną tubkę, w międzyczasie testując Appletoxa z TONYMOLY.


Czytaj...

niedziela, 12 stycznia 2014

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!

Wszystkim blogowiczkom, czytelniczkom oraz entuzjastkom azjatyckich kosmetyków życzę Wszystkiego co Najlepsze w Nowym 2014 Roku!

Koniec roku był intensywny, z czego wynikała cisza na blogu - ale za to kolejka nowości zapewnia mi tematów na najbliższe 2 miesiące :-)

W najbliższym  czasie spodziewać się można wpisów o pielęgnacji:
- rąk, stóp, łokci (patche, plasterki, rękawiczki)
- włosów (biała seria Tsubaki Shiseido oraz psikadła i nie tylko z Liese)
- twarzy (na warsztat idą kosmetyki przeciwzmarszczkowe)
- peelingi (dwa przetestowane, więc jest o czym pisać)
- maseczki (błotne, sleeping packi, sheet-maski)
- make-up (za kolorówkę może się wezmę, tymczasem o fixerach, brwiach, pudrach i BBkach)

Zapraszam do zaglądania :-)
Kurcian
Czytaj...

niedziela, 20 października 2013

Denko lato 2013

Lato lato już za nami prezentuję więc pierwsze blogowe denko letnie poświęcone pielęgnacji ciała i włosów.


Prezentowane poniżej kosmetyki wystosowałam sumiennie aż do samego dna. Teraz po obfoceniu mogę pozbyć się wreszcie części stojących rządkiem na parapecie pustych tubek i pudełeczek :-)


Na pierwszy rzut idą:
  • szampon ślimakowy Pure Smile,
  • odżywka Tsubaki Shiseido,
  • aloesowy żel pod prysznic Nature Republic,
  • aloesowy żel do ciała Nature Republic.


Ślimakowy szampon do wrażliwej skóry głowy w tubie Pure Smile opisywałam już we wrześniowej notce. Nic dodać nic ująć - jestem zachwycona i kontynuuję właśnie drugie opakowanie. Szampon jest bardzo wydajny, wygodny w użyciu, żelowy, nie podrażnia i doskonale sprawdza się na moim wybrednym skalpie. Uwielbiam w nim to, że włosy nie są splątane nawet bez użycia odżywki. Opakowanie w formie tuby idealnie się sprawdza i do samego końca ławo z niego wycisnąć nawet ostatnie resztki produktu. Cena produktu, już z przesyłką, to ok 39 zł.


Odżywka do włosów zniszczonych Shiseido Tsubaki Damage Care to miód na me włosy! Przywiozłam go z Tokyo, zachęcona niebywałym stosunkiem marki do ceny - kosztował niecałe 20 zł! Oczywiście przy sprowadzaniu z Japonii i doliczeniu przesyłki już nie jest tak różowo, jednak koszt rzędu 60 zł za tubkę tak dobrego produktu znanej marki jest dla mnie do zaakceptowania, zwłaszcza, że produkt jest boski! Wydajność ogromna - tubka 200 g wystarczyła mi na ponad 2 miesiące. Odżywka ma bogatą kremową konsystencję - jak gęsta maska. Mimo tego po rozsmarowaniu na dłoniach pasek długości ok 2 cm wystarczał na pokrycie całych włosów. Zapach delikatny kwiatowy, ale nie za bardzo słodki. Nie podrażnia skóry głowy, nie obciążą włosów. Po zastosowaniu efekt natychmiastowy - lśniące, miękkie włosy, doskonałe rozczesywanie, łatwiejsze układanie. Włosy się nie puszą, gładkość utrzymuje się nawet do 3 dni, mimo spania z rozpuszczonymi włosami, które trą o poduszkę. Kupię na pewno, jak tylko wykończę obecnie stosowaną wersję Head Spa.


Żel pod prysznic z wyciągiem z aloesu (90%) z Nature Republic to kolejny hit. Jako osoba będąca w stałym niedoczasie nie stosuję na co dzień (a zwłaszcza rano) balsamów, olejków czy kremów do ciała - szukałam więc żelu pod prysznic, który zamiast wysuszenia będzie ją intensywnie nawilżał i regenerował. Żel ten był strzałem w dziesiątkę :-). Tubka pojemności 150 ml wystarcza mi na miesiąc codziennego używania. Na początku odrobinę przeszkadzało mi, iż produkt mniej się pieni, niż zwykłe żele pod prysznic, jednak przy zastosowaniu ręcznika do mycia (ew. gąbki) bez problemu uzyskuje się lekką pianę. Żel jest hypoalergiczny, przezroczysty i gęsty - przypomina trochę żel do włosów w tubce. Skóra po umyciu jest miękka i gładka, nie ma szorstkich łokci czy kolan, zmniejszają się też podrażnione mieszki włosowe np. na przedramionach. Żel nie pozostawia po sobie żadnego odczuwalnego filtra - działa bardziej w głębi skóry, intensywnie ją nawilżając. Zauważyłam też przyspieszoną regenerację drobnych zadrapań czy otarć. Koszt z przesyłką to 22 zł.


Zakupiony do kompletu do żelu pod prysznic żel do ciała z aloesem (92%) też okazał się pozytywną niespodzianką. Nie wypowiadam się na temat wydajności, bo stosowałam go okazjonalnie, raczej w weekendy czy przed imprezami, kiedy miałam wystarczająco czasu i ochoty na smarowanie całego ciała. Żel wchłania się bardzo szybko, daje uczucie lekkiego chłodzenia. Skóra jest doskonale nawilżona, uczucie filtra minimalne - nie spotkałam się jeszcze z żadnym produktem typu balsam do ciała czy oliwka, który by pozostawiał skórę tak nawilżoną bez jednoczesnej lepkości czy odczucia posiadania czegoś na skórze. Już 2 minuty po nałożeniu spokojnie mogłam się ubrać. Teraz testuję wersję bardziej wodnistą w butelce, jeśli nie pokocham jej bardziej, to z pewnością po zimie zakupię ponownie. Ciekawostka - żel jest multifunkcyjny: można go mieszać np. z podkładem jako bazę, nakładać na końcówki włosów, jako maseczkę do wchłonięcia, na podrażnioną skórę po goleniu. Wszystko dzięki dobroczynnemu działaniu aloesu :3 Cena z przesyłką to 31 zł.

---------------------------------------------------------------

Oto pierwsza część letniego denka, kolejna odsłona już wkrótce - pielęgnacja twarzy, czyli kremiki, esencje, serum, oleje i toniki do twarzy.
Czytaj...

Shiseido Tsubaki Head Spa

Zarobiona, zalatana a blog pustką stoi... Nie oznacza to oczywiście, że zaprzestałam stosowania czy testowania wszelakich azjatyckich nowinek i nie tylko :) Niniejszy post poświęcam więc tematyce pielęgnacji włosów i przedstawię dwa stosowane przeze mnie obecnie kosmetyki z serii Tsubaki Head Spa firmy Shiseido.


Seria Tsubaki (jap. kamelia) to trzy zestawy kosmetyków pielęgnacyjnych do włosów: złoty (head spa), biały (damage care) oraz czerwony (shining). Wszystkie zawierają olej z japońskiej kamelii, znanej ze swoich właściwości pielęgnacyjnych i dobroczynnego wpływu na włosy. Pierwszym produktem, jaki wypróbowałam z tej serii, była odżywka do włosów zniszczonych, która od razu podbiła moje serce (i włosy).

Olej z kamelii jest jednym z najlepiej wchłanialnych olejów - jego unikalna struktura pozwala przeniknąć do głębszych warstw skóry. Jest doskonałym emolientem, doskonale wiążąc i zatrzymując wilgoć. Dodatkowo pomaga przywrócić prawidłowy odczyn pH, łagodzi podrażnienia oraz zabezpiecza skórę przed przenikaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych (w tym promieni ultrafioletowych).


Seria biała przeznaczona jest do włosów zniszczonych. W jej skład wchodzą: szampon, dwa rodzaje odżywki, maska do włosów, woda do pielęgnacji (spray) oraz emulsja (spray). Głównymi składnikami czynnymi tej serii jest masło i olej z kamelii, sorbitol, który nawilża, zmiękcza oraz wygładza włosy oraz białka pszeniczne, które wspomagają zachowanie właściwej struktury włosa, poprawę jego kondycji oraz regenerują i wzmacniają włosy. Produkty z tej serii dostępne są również w wersjach refill-pack oraz jumbo-size (duże butle) i portable-size (małe podróżne wersje).


Seria czerwona ma za zadanie przywrócić naszym włosom blask. Podobnie jak przy serii białej do wyboru mamy szampon, odżywki oraz dodatkowe spraye i maski. Tu również głównym składnikiem jest kamelia, jednak oprócz oleju kosmetyki te zawierają wyciąg z liści tej rośliny oraz mocznik, które intensywnie nawilżają włosy.


Seria złota (której produkty poniżej zaprezentuję) umożliwić ma przeprowadzenie w domowym zaciszu zabiegów typowo oczyszczających, regenerujących i poprawiających kondycję włosów. Tu do wyboru mamy szampon głęboko oczyszczający, zwykły szampon, odżywkę oraz maskę. Oprócz oleju i wyciągów z kwiatu kamelii oraz nawilżającego sorbitolu również ekstrakty z szałwii, imbiru i dzikiej róży. W efekcie to domowe spa ma zapewnić naszym włosom elastyczność, nawilżenie, czyste i zregenerowane środowisko skóry głowy oraz gładkie i odżywione włosy. Z serii tej posiadam i stosuję szampon głęboko oczyszczający oraz odżywkę.


Szampon głęboko oczyszczający to szampon, który stosowany raz na tydzień/dwa usuwa różne produkty "odpadowe" zgromadzone na włosach i skórze głowy w efekcie stosowania codziennych kosmetyków zawierających np. silikony czy pozostających na włosach bez spłukiwania przez długi czas (kosmetyki modelujące). Zawiera szereg czynnych składników:
  • komponent uzupełniający melaninę we włosach - odbudowuje wnętrze włosów dając efekt połysku od wewnątrz,
  • naturalne olejki z kamelii - składnik uelastyczniający, nawilżający, nabłyszczający
  • olej i naturalne składniki myjące - delikatnie oczyszczające skórę głowy, usuwające zgromadzone osady oraz zmniejszające swędzenie/łupież (nie zawiera silikonów).
Dodatkowo zawiera: argininę (wspomaga syntezę kolagenu, przyspiesza proces gojenia skóry, wzmacnia naprawę bariery skórnej, wspiera wzrost włosa), wyciągi z szałwii, imbiru, dzikiej róży oraz sorbitol.


Według producenta: szampon ten zapewnia gładkie włosy bez wrażenia lepkości oraz dodatkowo dawać ma delikatny efekt/uczucie chłodzenia. Co ciekawe producent nie widzi przeciwwskazań do stosowania tego kosmetyku w codziennej pielęgnacji O_o. Oczywiście stosując go odczujemy również relaksujący wpływ zawartych w produkcie olejków eterycznych, które pozwolą nam odprężyć się i poczuć jak w ekskluzywnym spa :-) Szampon wspomaga też objawowe leczenie łupieżu.

Skład: Water, Cocamidopropyl betaine, Cocamide DEA, Cocoil methyl taurine taurine Na, Na chloride, Lauryl glycol acetate Na, Menthol, Arginine, Sage oil, Camellia seed oil, Rosemary oil, 2ethylhexyl methoxyphenyl triazine, Ashitaba extract, Rose hip oil, Wild thyme extract, Ginger extract, Camellia flower extract, Dipalmitic ascorbyl, Sorbitol, Citric acid, Citric acid Na, EDTA-2Na, DPG, BG, PPG-7/PEG-30  phytosterols, ethanol, tocopherol, phenoxy ethanol, benzoic acid Na, fragrance, yellow 4, red 5.

Pojemność: 280 ml
Cena: ¥ 490 ~ 16 zł (bez przesyłki)


Szampon zapakowany jest w wysmukłą butelkę z szeroką, wygodną do otwierania (jedną ręką) nakrętką. Po bokach butelka ma delikatne żebrowanie, które utrudnia wyślizgnięcie się jej z ręki pod prysznicem. Sama konsystencja szamponu jest wodnisto-oleista, z kwiatowo-słodkim zapachem. Zapach ten nie jest bardzo intensywny, ale dobrze wyczuwalny. Wydajność na razie trudno mi ocenić - użyłam go 3 razy, mniej więcej co 1-2 tygodnie i na dzień dzisiejszy ubyło mi 10% butelki, podejrzewam więc, że starczy na ok 20-30 myć (moje włosy są obecnie do ramion, myłam podwójnie).


Szampon (chyba) spełnia swoje zadanie - oczyszcza włosy i skórę głowy, nie podrażnia, minimalizuje swędzenie skóry głowy. Czemu chyba? Bo to pierwszy szampon oczyszczający, jaki stosuję, uzyskane na razie efekty w miarę pokrywają się z moimi oczekiwaniami. Mój nadwrażliwy skalp znosi go dobrze - rzeczywiście zmniejszyło się swędzenie skóry głowy. Uczucia chłodzenia nie odczułam, polemizowałabym też czy udało mi się osiągnąć efekt spa ^__^.

Niestety w parze z powyższym idą pewne minusy: po pierwsze szampon bardzo słabo się pieni, co mnie osobiście doprowadza do szału i najchętniej wylałabym na skalp pół butelki byleby nie szorować głowy metodą tarcia. Nie wiem, czy taki efekt dają też inne szampony głęboko oczyszczające. Po drugie włosy po umyciu są szorstkie, takie "wyprane" ze wszystkiego. Podobne odczucie może pamiętacie po zastosowaniu starych polskich szamponów, kupowanych -dziesiąt lat temu w drogeriach, gdy o odżywkach w Polsce jeszcze nikt nie słyszał :-)

Za to po nałożeniu na tak umyte włosy odżywki miałam wrażenie, że zadziałała ona co najmniej dwa razy lepiej niż zwykle. Potwierdza to moją tezę o dokładnych oczyszczeniu włosów, które po takim zabiegu wchłonęły większą dawkę wartości odżywczych.

Podsumowując: potestuję do końca, nie wiem, czy skuszę się po raz drugi czy poszukam alternatywy wśród europejskich szamponów głęboko oczyszczających.


Odżywka z serii Head Spa to standardowa odżywka do spłukiwania. Zawiera podobne składniki jak szampon (olej z kamelii, komponent odbudowujący melaninę włosa, szałwię, imbir i dziką różę) oraz dodatkowe: argininę, ekstrakt z kwiatu kamelii oraz składniki ochronne UV.

Według producenta: regularne stosowanie prowadzi do zwiększenia połysku włosów, naprawia ich strukturę, nawilża i pielęgnuje włosy oraz skórę głowy. Dodatkowo (jak większość azjatyckich kosmetyków) chroni włosy przed szkodliwym działaniem promieni UV. Odżywkę nakładamy na umyte, mokre włosy i wmasowujemy w skórę głowy (tak tak!) oraz włosy. Po 3 minutach spłukujemy ciepłą wodą. 

Skład: Water, Sorbitol, Stearyl alcohol, DPG, Dimethicone, Isopentyldiol, PG stearyl dimethylamine, Glutamic acid, Behentrimonium chloride, Aminopropyl dimethicone, Arginine, Al trimonium chloride, Hydrogenated polyisobutene, Camellia seed oil, Polysilicone -13, Sage oil, 2ethylhexyl methoxyphenyl triazine, Rose hip oil, Wild thyme extract, Ginger extract, Camellia flower extract, Dipalmitic ascorbyl, Cetyl alcohol, Ethylhexyl palmitate, Isopropanol, Isoceteth -10, PPG-7/PEG-30 phytosterols, BG, Ethanol, Bicarbonate Na, Tocopherol, Phenoxyethanol, Fragrance, Red 227, 4 yellow, Green 201

Pojemność: 550 ml (największa z dostępnych butli)
Cena: ¥ 735 ~ 23 zł (bez przesyłki)


Odżywka jest gęsta i kremowa, o lekkim słodkim zapachu. Dobrze się rozprowadza na włosach i jest bardzo wydajna - jedno naciśnięcie pompki (maksymalnie dwa) pozwala mi pokryć całe włosy. Co ciekawe odżywka ta nie podrażnia skóry głowy - zwykłe europejskie odżywki ostrożnie nakładałam tylko na włosy a i tak wieczorem potrafiły pojawić się niechciane niespodzianki na moim skalpie... Przy tym produkcie nie mam takich problemów, skóra jest nawilżona a włosy gładkie i lśniące. Dodatkowo włosy o wiele łatwiej się układają i stały się wyraźnie grubsze po 1 miesiącu używania.

Nie ma jednak róży bez kolców i w tym przypadku są też minusy: odżywka ta obciąża moje włosy, które są z natury proste i mają tendencję do puszenia się. Przy jej stosowaniu nie mam problemów z aureolą stojących włosków, ale już drugiego dnia wyglądają one na lekko przetłuszczone. Mam wrażenie, że jest jednak zbyt ciężka - za to moja koleżanka, posiadaczka burzy cienkich loków jest zachwycona :-) U niej to dodatkowe obciążenie działa na korzyść i pomaga osiągnąć efekt gładkich lśniących loczków.

Podsumowując: nie kupię ponownie, przerzucę się z powrotem na wersję Damage Care, którą jestem zachwycona (wersja biała).

 

Czytaj...
    Instagram
 

Popularne