Święta święta i po świętach, gratis dostałam:
- 20 punktów za recenzje na koreadepart.com
- pół kilo świeżego ciałka (dzięki pysznościom mojej mamy)
Teraz powrót do diety, dziś zapraszamy gości na rozczęstowanie ciasta :3W ramach porannego rozruchu wrzucę fotki maseczki, która gości u mnie w różnych wydaniach co tydzień - się kiedyś zmotywowałam i cyknęłam fotki... Chodzi o sheet mask (czyli materiałowe nasączane maseczki), ja najczęściej używam Pure Smile, choć ostatnio dokupiłam też różnych innych koreańskich.
Maseczki Pure Smile zawierają każdorazowo:
- kolagen
- kwas hialuronowy
- witaminę E
oraz różne inne takie i owakie, w zależności od wybranej maseczki. Ja moje dzielę na:
- kojące (np. z miodem, mlekiem, herbatą, żeńszeniem, aloesem)
- rozjaśniające/regenerujące (wszystkie owocowe)
- odżywiające/napinające/na zmarszczki/problemy (syn ake, ślimak, pszczoła)
W serii zwykłej znajdziemy następujące maseczki:
1. Cytryna
2. Morela
3. Marchewka
4. Pomidor
5. Róża
6. Granat
7. Truskawka
8. Winogrona
9. Algi morskie
10. Zioła
11. Aloes
12. Ogórek
13. Zielna herbata
14. Witaminowa (cytrusy)
15. Miodowa
16. Ziemniakowa (kartoflana?)
17. Żeń-Szeń
18. Perłowa
Do tego dochodzą serie z dodatkiem mleka, ale o tym będzie osobna notka i fotka :3 oraz różne specjalne (np. z jadem (?) pszczoły).
Tym razem padło na maseczkę z granatem, czyli z serii owocowych.
Według producenta: Przeznaczona do regularnego stosowania dla zmęczonej i odwodnionej skóry. Zawiera ekstrakt z granatu (1.2%), który dostarcza skórze wodę i wzmacnia jej naturalne bariery ochronne. Wyciąg z lukrecji utrzymuje skórę w dobrej kondycji, kombinacja witaminy E i kolagenu ujędrnia skórę i chroni ją, orzech ściąga pory i wygładza ją. Przeznaczona do każdego typu cery.
Skład: Purified water, glycerin, peg/ppg 17/6 copolymer, hydrolyzed collagen, hamamelis virginiana (with hazel) water, punica granatum extract, dipotassiumglycyrrhizate, xanthan gum, portulaca oleracea extract, peg-14m, sodium hyaluronate, disodium edta, methylparaben, peg-40 hydrogenated castor oil, peg-60 hydrogenated castor oil, allantoin, phenoxyethanol, perfume, tocopheryl acetate.
Pojemność: 23 ml
Cena: 100 ¥ = 3,25 zł (bez przesyłki)
Stosowanie: maseczkę nakładamy na umytą i oczyszczoną twarz, pozostawiamy na 15-20 minut następnie zdejmujemy a resztkom pozwalamy się wchłonąć (bądź też delikatnie wklepujemy w skórę).
Po otwarciu opakowania w środku znajdziemy maseczkę w postaci bardzo dokładnie nawilżonej, wręcz ociekającej żelem/płynem płachetki materiału, wielkości typowej (chyba azjatyckiej) twarzy, z otworami na oczy, nos i usta. Dla mnie rozmiar daje radę, chociaż na czole zawsze mi zostaje ok 2 cm wolnego ciałka, na którym rozsmarowuję żelik z maseczki (ale taka już moja uroda kobiety o wysokim czole).
Maseczkę nakładamy, nadmiar żelu, którym nasączona jest maska można rozsmarować (np. po czole czy szyi). Pozostawiamy na 15-20 minut zgodnie z krzaczkową instrukcją (dobrze, że choć cyfry są czytelne).
Dobra rada: maseczka, nawet przechowywana normalnie w łazience, po wyjęciu jest brrrr po prostu zimna, dlatego warto przed wyjęciem polać chwilę zamknięte opakowanie ciepłą wodą.
Efekty: po zdjęciu skóra jest delikatnie napięta, bardzo dobrze nawilżona, gładka, jaśniejsza (rozjaśniają mi się np. piegi na nosie i pod oczami), delikatna w dotyku, lekko matowa (nie błyszczy się). Efekt utrzymuje się powiedziałabym tak do 24 godzin. Jedynym minusem jest wygląd w trakcie - mój kochany ucieka przede mną wtedy mówiąc, że taki widok to dla niego za wiele... he he he...