piątek, 31 maja 2013

Kao Liese Iron Make Collection: Rich Straight

Zachęcona pozytywnymi opiniami w necie nabyłam drogą kupna pierwszy produkt do włosów słynnej firmy Kao Liese Iron Make Collection: Rich Straight, czyli spray do prasowania/prostowania włosów. Online'owe plotki w 100% się sprawdziły - to był strzał w dziesiątkę! Odbraziłam się z moją prostownicą i od razu zamówiłam kolejny produkt tej firmy, który ma chronić włosy przed zgubnym działaniem suszarki do włosów ^__^


Liese w swojej serii do stylizacji włosów na ciepło oferuje trzy produkty: niebieski (wygładzający, do prostowania włosów), różowy (do lokówek i tworzenia sprężystych loków) oraz tęczowy (do multi-aranżowania włosów na ciepło - dostępny wyłącznie w Japonii).



Produkty te zawierają specjalny polimer, który aktywuje się pod wpływem ciepła. Po nałożeniu tworzy on na włosach warstwę ochronną, która zabezpiecza włosy przed gorącem prostownicy. Pod wpływem ciepła rozciąga się on na włosach pokrywając je cienką warstwą, po schłodzeniu przybiera z powrotem formę stałą i utrzymuje włosy w kształcie, jaki uzyskaliśmy dzięki prostowaniu. Dodatkowo spray zawiera składniki, które utrzymują sprężystość włosów (dzięki nim włosy nie są sztywne, twarde ani posklejane).


Skład: water, ethanol, polysilicone -9, altrimonium chloride, lactic acid, malic acid, benzyl alcohol, trideceth-9, fragrance, EDTA-2Na, hydroxylated Na.

Pojemność: 120ml
Cena: ¥676 ~ok 23 zł (bez przesyłki)


Buteleczka z płynem jest wykonana z lekkiego plastiku, średniej wielkości, bardzo poręczna. Zaopatrzona w końcówkę z pompką z ciekawym zabezpieczeniem (widać na fotce poniżej - czarny dzyndzel, który należy przesunąć w celu odblokowania pompki). Sama końcówka jest tak sprytnie skonstruowana, że strumień kropelek jest jednocześnie gęsty (dużo ich) ale nie za bardzo rozproszony - dzięki temu większość płynu ląduje równomiernie na włosach a nie w powietrzu obok (czyli w konsekwencji na podłodze). Chmurę płynu można bardziej porównać do gęstej mgiełki, niż typowego strumienia kropli ze spryskiwaczy tego typu.


Zapach jest mocno owocowy, bardzo przyjemny. Utrzymuje się chwilę na włosach, potem trochę wietrzeje - ciężko do końca powiedzieć, bo moje włosy nie osiągnęły jeszcze takiej długości, która pozwalałaby mi na ich wąchanie :).


Spray nakładamy na mokre/wilgotne włosy (na pokrycie mojej czupryny z grzywką, długość do ramion, wystarczyło 6 razy nacisnąć dozownik). Spryskujemy z odległości ok 15 cm. Następnie włosy suszymy i przystępujemy do dzieła z prostownicą. I tu zaczyna się "magic"... Prostownica sunie po włosach gładko i od razu widać efekt - włosy są jedwabiste, miękkie i proste. Na suchych włosach musiałam czasem 2-3 razy powtarzać niektóre bardziej oporne pasma (np. grzywkę), do tego często włosy zamiast być gładkie zaczynały być sztywne i jakby "wyprasowane", czasem tworzyły się wręcz zaprasowane "kołtuniki". Te uboczne efekty zniknęły całkowicie dzięki Liese. Takiej gładkości i miękkości nie udało mi się nigdy wcześniej osiągnąć. Efekt utrzymuje się bez problemów cały dzień - ba, nawet rano następnego dnia włosy były miękkie i nie miałam na głowie gniazda sterczącego we wszystkie strony - aż żal było myć włosy...

Podsumowując: hit lata! Aż żal, że nie mam codziennie czasu na to, by prostować włosy (wybieram raczej 10 minut snu więcej)... Cieszę się już na kolejną paczkę zawierającą spray zabezpieczający przed gorącem suszarki i pomagający przy okazji nadać lekki kształt włosom oraz lakier do włosów (którego ostatnio nie dostałam, bo Japończycy stwierdzili, że to produkt niebezpieczny i nie mogą go przesłać EMS >_<).

A już jutro może wreszcie się zbiorę i pofarbuję drugim nabytkiem Liese, czyli farbą Bubble Hair Royal Chocolade, z nowej kolekcji (druga od lewej):


Czytaj...

It's Skin Hyaluronic Acid Toner and Serum

Ponieważ zbliża się czas lasera zawiesiłam stosowanie witaminy C i arbutyny na 2 tygodnie i otworzyłam ostatni czekający w kolejce tonik z serii It's Skin - Hyaluronic Acid series. Zakupiony jako uzupełnienie do serum, które regularnie stosuję już od miesiąca i które służy mi dobrze. Poniżej krótka notka o tych dwóch produktach.


W skład serii wchodzą: tonik, emulsja, serum i krem. Wszystkie są zapakowane w szklane buteleczki, co może i jest ładne, ale dodaje wagi przesyłce... (czego nie lubi moja karta kredytowa). It's Skin wypuściło również serię aloesową (która mnie kusi), oraz kolagenową (z której mam krem pod oczy - nie powala mnie i próbuję go zmęczyć).


Według producenta: seria bogata w substancje nawilżające (czyli wymieniony w nazwie kwas hialuronowy) intensywnie podnosi poziom nawilżenia skóry. Utrzymuje równowagę wodną skóry oraz pomaga chronić ją przed wysuszeniem oraz wspomaga odnowę komórek skóry. Przeznaczona do każdego rodzaju cery.  Zawiera ekstrakty z aceroli, borówki, hibiskusa.

Skład (tonik): purified water, sodium hyaluronate, butylene glycol, acerola extract, trehalose, portulaca oleracea extract, blueberry extract, hibiscus flower extract, hydroxyethyl acrylate/sodium acryloyldimethyl taurate, PEG-60 hydrogenated castor oil, PPG-26-buteth-26, caprylyl glycol, ethylhexylglycerin, benzophenone-4, triethanolamine, disodium EDTA, fragrance.

Skład (serum): water, cyclomethicone, sodium hyaluronate, isohexadecane, butylene glycol, glycerin, acerola extract, portulaca oleracea extract, blueberry extract, hibiscus flower extract, PEG-11 methyl ether dimethicone, hydroxyethyl acrylate/sodium acryloyldimethyl taurate, hydrogenated polydecene, triethanolamine, caprylyl glycol, PEG-40 hydrogenated castor oil, PPG-26-buteth-26, acrylates/c10-30 alkyl acrylate crosspolymer, ethylhexylglycerin, carbomer, laureth -8, disodium EDTA, fragrance.

Pojemność: 140ml (tonik), 40ml (serum)
Cena: 9,25 USD (ok. 30,99 zł tonik), 10,54 USD (ok. 35,30 zł serum)


Pierwsze co wyróżnia tę serię to delikatny, kwiatowy zapach. Nie jest bardzo sztuczny ani intensywny - raczej subtelny i znika po chwili. Opakowanie z mrożonego szkła jest porządnie wykonane, dodatkowo produkty przychodzą zapakowane w kartonikach. Konsystencja obu produktów jest delikatna, ale nie wodnista. Wspomniane w składzie ekstrakty stoją wysoko w składzie i wzmacniają działanie nawilżające kosmetyków. Acerola zawiera witaminę C, borówka wygładza, nawilża, zmiękcza, portulaka zawiera dużo przeciwutleniaczy a hibiskus łagodzi, ujędrnia i zmiękcza.


Serum jest lekko kremowe, ale łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Konsystencją przypomina trochę europejskie kremy, ale nie pozostawia wrażenia ciężkości czy filtru na skórze. Stosuję je po esencji/mleczku a przed kremem. Jest bardzo wydajne - nakładam rano, przed makijażem 4 pompki i po miesiącu ubyło dopiero ok 1/5 opakowania... Dobrze nawilża - dzięki niemu zapomniałam do końca co to są suche skórki :) Łatwo się rozprowadza, wsmarowuję je w skórę (nie wklepuję), bo gładko się rozprowadza od razu zmiękczając skórę i wygładzając ją. Jak na moje pierwsze serum jestem zadowolona, kolejne jednak będę zamawiać pod kątem nie tylko nawilżenia, ale również innych dobroczynnych efektów (np. anty-zmarszczkowe czy rozjaśniające). Ale teraz na lato - super dodatkowa porcja nawilżenia!


Tonik do złudzenia przypomina czysty kwas hialuronowy. Jest tak samo żelowo-wodnisty, podobnie się wchłania (czyli szybko), podczas nakładania jest lekkie wrażenie "oleistości", ale oczywiście ani tonik ani czysty kwas hialuronowy oleisty nie jest :3 Od razu po nałożeniu skóra robi się gładka, zmiękczona, nawilżona - podobnie jak po wszystkich sheet-maskach, które właśnie kwasowi hialuronowemu zawdzięczają natychmiastowy efekt wygładzenia. Po rozsmarowaniu tonik lekko wklepuję, wchłania się stosunkowo szybko, ale jednak ciut wolniej niż wodniste toniki. Ten tonik ma jednak dla mnie póki co duży minus, a mianowicie sposób dozowania. Ponieważ konsystencja jest żelowa a dziurka w butelce mała wydobycie tego produktu, czy to na dłoń, czy na wacik graniczy z cudem i powoduje często rozchlapanie zawartości naokoło... >_< Aby nałożyć na wacik porcję pozwalającą na wieczorne przetarcie twarzy należy porządnie potrząsnąć butelką. Trochę łatwiej jest z wylaniem toniku na dłoń, bo potrząsam wówczas trzymając szyjkę butelki, aby nie uronić za dużo naokoło... eh...


Podsumowując: serum zużyję do końca i nie wykluczam powrotu do niego na jesieni, zanim zacznie się okres grzewczy (suche powietrze + kwas hialuronowy to zły pomysł). Tonik zużyję i chyba nie powtórzę zakupu, są lepsze, a do extra nawilżenia mogę w sumie stosować czysty kwas hialuronowy, niewielka będzie różnica...

Kusi mnie bardziej seria aloesowa, może znajdzie się miejsce na emulsję (nadal nie znalazłam zastępstwa dla Ururi) czy serum na zimową porę...


Czytaj...

niedziela, 19 maja 2013

Hada Labo Arbutin Whitening Lotion

Jeszcze nie skończyłam ślimakowego toniku (wydajny skurczybyk!) ale dzięki intensywnemu nawilżaniu, maseczkom i antybiotykom stan mojej cery poprawił się, więc rozpoczęłam pracę nad jej rozjaśnianiem :) W ramach kuracji stosuję: raz na tydzień sheet-mask z arbutyną z Dermala (notka wkrótce), sleeping pack Holika Holika z białym winem oraz właśnie lotion wybielający z serii z arbutyną Hada Labo.


Czym jest arbutyna? Jest to naturalny związek chemiczny o silnych właściwościach rozjaśniających/wybielających, uzyskiwany z ekstraktu z bergenii. Dzięki niemu skóra jest rozjaśniona, koloryt wyrównany, przebarwienia zmniejszone.


W skład serii Hada Labo Arbutine Whitening Series wchodzą: żel do mycia twarzy, lotion, esencja (kusi mnie, oj kusi), mleczko oraz maseczka. Ostatnio pojawił się też krem wybielający na dzień oraz krem z ochroną UV. Producent chwali się, że ten tonik jest numerem 1 w Japonii wśród toników rozjaśniających. Generalnie bardzo lubię produkty Hada Labo, jeszcze się nie zawiodłam na żadnym ich kosmetyku (choć ten właśnie lotion uczulił koleżankę, więc dostało mi się napoczęte opakowanie i teraz mam do zużycia dwa ^_^). Zachęcam do obserwowania ich na fejsie (tutaj), mają ciekawie prowadzony wall, po angielsku.


Według producenta: produkt zawiera arbutynę, której celem jest intensywne rozjaśnianie ciemnych plam (nie precyzuje co to za plamy, ale "dark spots" najczęściej odnoszą się do zmian związanych z nagromadzeniem się melaniny). Tonik wygładza, wyrównuje i rozjaśnia koloryt cery, nadając jej promienność. Zawiera również witaminę C, która wspomaga odnowę skóry po nadmiernym narażeniu na działanie słońca oraz redukuje widoczność przebarwień/plam i piegów. Zawiera kwas hialuronowy, intensywnie nawilżający skórę. Dostosowany do pH skóry. Nie podrażnia. Nie zawiera substancji zapachowych, oleju mineralnego, alkoholi i barwników. Przeznaczony do wszystkich rodzajów cery, w szczególności do cery przesuszonej i wrażliwej. 

Skład: Water, Dipropylene Glycol, Glycerin, Arbutin, Magnesium Ascorbyl Phosphate, Sodium Hyaluronate, Tremella Fuciformis Polysaccharide, Succinic Acid, Disodium Succinate, PPG-10 Methyl Glucose Ether, Styrene/VP Copolymer, Methylparaben.

Pojemność: 170 ml
Cena: 880 ¥ = 31 zł (bez przesyłki, w promocji)


Stosowanie: tonik nakładamy bezpośrednio po umyciu twarzy, dłońmi, delikatnie wklepując. Najlepiej zrobić to jak najszybciej po osuszeniu twarzy, aby wykorzystać fakt, iż pory są otwarte - efekt nawilżenia będzie wtedy najlepszy i składniki wnikną głęboko w skórę. Poniżej ciekawostka - filmowa instrukcja Hada Labo jak stosować tonik:


Tonik stosuję od 2 tygodni, nie ograniczam się (bo mam do zużycia 2 butelki). Nie jest bardzo wydajny (zużyłam już połowę, co oznacza że pełna butelka starczy na niewiele ponad miesiąc), ale w granicach normy. Poza tym to małe opakowanie (tylko 170 ml). Bardzo wygodnie się nakłada - nakrętka jest tak skonstruowana, że przechylenie butelki powoduje, iż na dłoni ląduje porcja toniku, nie spływa po butelce, nie rozpryskuje się. Dwa przechylenia i można nakładać. Trzy przechylenia na wacik i można wieczorem przemyć twarz po umyciu (potem zawsze jeszcze wklepuję tonik dłońmi).


Widzę już pierwsze efekty: skóra jest bardziej świetlista, koloryt wyrównany. Widocznie rozjaśniły mi się piegi pod oczami. Efekt rozjaśniający, po tak krótkim czasie, jest lepszy niż po miesiącu stosowania żółtej esencji z witaminą C It's Skin, znaczy się - arbutyna na mnie działa :) Skóra jest dobrze nawilżona, ta kleistość wspomniana w filmiku znika po kilku sekundach (nie łudźmy się, mi tam się skóra aż tak nie klei do ręki jak tej azjatce ^_^).

Konsystencja toniku jest prawie jak woda, o lekko białym zabarwieniu. Zapach delikatny, trudny do określenia - nie chemiczny, nie lekarski, nie perfumowany... świeży :) Podoba mi się, że po nałożeniu na twarz i szyję tonik pozostaje na twarzy w postaci kropelek, które następnie wklepujemy. Wchłania się w przeciągu minuty od nałożenia.


Na zakończenie ciekawostka - 4 kroki codziennej rutyny pielęgnacyjnej z serią rozjaśniającą według Hada Labo:


Czytaj...

Pure Smile Bubble Mask Royal Jelly

Jedną z ciekawszych maseczek jakich używam jest oczyszczająca Bubble Mask. Znalazła się w zakupionym promocyjnie 10-packu z Pure Smile i od razu zrewolucjonizowała moje podejście do maseczek oczyszczających!


W kilku słowach - bubble mask to maseczka, która dzięki zawartości CO2 z postaci płynnego żelu momentalnie zamienia się w piankową maseczkę, która poprzez tworzenie się i znikanie mikrobąbelków/piany (czemu towarzyszą mikroruchy) oczyszcza skórę z toksyn, nieczystości i sebum. Jednym słowem - maseczka oczyszczająca!


Maseczki dostępne są w 3 smakach oraz w wersji "mini" (do jednorazowego użytku i takie właśnie mam) oraz "maxi" (których szukam ale obawiam się, że ze względu na pojemnik pod ciśnieniem i tak nie będę mogła ich zamówić).

Dostępne rodzaje: różana, zielone jabłuszko, perłowa, miodowa i algowa. Ja posiadam wszystkie (i wszystkie opiszę), ale dziś fotki próbne są z wersji miodowej, która mi najbardziej przypasowała.


Według producenta: maseczka detoksykująca przeznaczona jest do oczyszczania porów z nieczystości i zalegającego sebum. Jednocześnie zawiera składniki nawilżające (kwas hialuronowy) które mają za zadanie nawilżyć i wygładzić skórę.

Różana: wyciąg z róży oraz składniki nawilżające wygładzają i intensywnie nawilżają skórę. Po nałożeniu aktywny tlen wspomaga przenikanie składników w głąb skóry, poprawiając jej teksturę i napięcie oraz elastyczność. Jej celem jest modelowanie kształtu twarzy, zmniejszanie obrzęku, oczyszczanie porów z  zaskórników i ich zwężanie.

Skład: Water, glycerin, rose extract, cocamidopropyl betaine, hyaluronic acid Na, coconut oil fatty acid PEG-7 glyceryl.
Zielone jabłuszko: maseczka zmiękcza skórę dzięki ekstraktowi z jabłek (w tym ponad 80% polifenoli jabłek) i przygotowuje skórę do nawilżenia. Poprawia teksturę skóry wspierając przepływ krwi w tkankach dzięki działaniu aktywnego tlenu, oczyszcza pory z nieczystości i sebum. Dodatkowo działa rozjaśniająco na przebarwienia, piegi i ciemne plamy.

Skład: Water, glycerin, apple extract, cocamidopropyl betaine, hyaluronic acid Na, coconut oil fatty acid PEG-7 glyceryl.
Perłowa: zawiera proszek perłowy, intensywnie wspomagający przywrócenie naturalnej równowagi wodnej w skórze. Zawarte w maseczce białko perłowe wnika w naskórek zwiększając jego elastyczność oraz działając regenerująco. Oczyszcza pory z nieczystości i sebum.

Skład: Water, glycerin, Pearl, cocamidopropyl betaine, hyaluronic acid Na, coconut oil fatty acid PEG-7 glyceryl.
Miodowa: odżywia skórę dzięki zawartości mleczka pszczelego (które zawiera witaminy i minerały), zapobiega szorstkości skóry. Oczyszcza pory z nieczystości i sebum.

Skład: Water, glycerin, royal jelly extract, cocamidopropyl betaine, hyaluronic acid Na, coconut oil fatty acid PEG-7 glyceryl.
Algowa: zawarte w maseczce algi bogate są w składniki mineralne, intensywnie nawilżają skórę oraz zapobiegają jej wysuszaniu. Oczyszcza pory z nieczystości i sebum.

Skład: Water, glycerin, seeweed, cocamidopropyl betaine, hyaluronic acid Na, coconut oil fatty acid PEG-7 glyceryl.

Pojemność: 3 g
Cena: 100 ¥ = 3,35 zł (bez przesyłki)



Maseczka jest zamknięta w trójkątnym opakowanku, które jednak bez problemu starcza na całą twarz. Uwaga - maseczkę należy nakładać bardzo szybko, najlepiej pędzlem, unikając nakładania jej ponownie na te same partie, bo w kilka sekund pojawia się pianka, którą zetrzemy próbując nałożyć ponownie maseczkę w to samo miejsce.


Po nałożeniu chodzimy dumnie po domu (jak bałwanki) przez ok 10 do 15 minut, aż większość pianki sama nie zniknie. Jednocześnie odczuwalne są mikroruchy, czyli znajome uczucie piankowych bąbelków pękających na skórze, co jest lekko łaskoczące. Po zakończeniu kuracji resztki zmywamy ciepłą wodą.


Miodowa wersja bąbelków pachnie oczywiście miodowo ale jednocześnie trochę chemicznie (mydłem). Mam wrażenie, że jest delikatniejsza dla skóry (niż np. zielone jabłuszko, które testowałam jako pierwsze). Po zmyciu skóra jest czysta, lekko wygładzona - wrażenie trochę jak po peelingu enzymatycznym. Zwiększonego nawilżenia nie zauważyłam, ale nie wysusza i nie ściąga.

A tak wygląda maseczka na (kawałku) twarzy i resztki bąbelkujące z pustego opakowania (co potwierdza zasadność rady o pospiesznym nakładaniu):

Czytaj...
    Instagram
 

Popularne