Przyszły 2 paczuszki, obie z Japonii. Tym razem mniej kosmetyków (w końcu czekam na dużą dostawę koreańskich no i muszę zużyć przywiezione japońskie) więcej za to dziwactw i innych gadżetów.
Na początek wymarzone :3 przezroczyste torebki. Polowałam już od 3 lat na takową, w Tokio też szukałam ale albo były niefajne albo drogie. W końcu wyszukałam na Rakutenie firmę Galstar i metodą Paypalową + Google translator zakupiłam dwie ślicznotki:
Obie dobrze wykonane, z dodatkowym paskiem, zabezpieczone tak, że po zdarciu wszelkich wierzchnich i nie tylko papierków nadal (widać na zdjęciach) muszę uzbroić się z nożyczki i poodcinać papierki zabezpieczające. Sklepik dostępny na Rakutenie, ma w ofercie też ciuszki i buty, ciekawe ale tu się obawiam o rozmiar więc tymczasowo spasuję...
Cena: 1896 ¥ sztuka = ok 250 zł za 2 sztuki (z przesyłką)
★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★
Szperając dalej wśród kartoników i wypełniających je papierków (Japończycy nie stosują generalnie folii bąbelkowej do zabezpieczania) w moich łapkach znalazłam zamówiony Traditional Oil Paper, czyli bibułki pochłaniające sebum, produkowane według tradycyjnej receptury, takich papierków używały (i używają) Maiko w Kyoto. Zawartość: 54 arkusiki. Noszę je w torebce i sporadycznie korzystam.
Maseczki jelly i yoghurt
Jelly mask miałam już wcześniej, ale nie było jakoś okazji wypróbować, więc kolejne zamówiłam w ciemno. W międzyczasie przetestowałam, recka wkrótce... Maseczki produkowane są przez koreańską firmę Pure Smile, ale wyłącznie na rynek japoński. Są dobre (przywiozłam ok 30 zwykłych sheet-mask) i bardzo tanie (kupowałam w zestawie 10 sztuk po 1000 jenów, czyli ok 3,5 zł sztuka). Ale teraz mam problem, bo Rakuten ma drogie przesyłki a w koreańskich sklepach ich nie utrafisz, czasem wyjątkowo...